🏆 Brzydzę Się Żony Po Porodzie

Obdarowując świeżo upieczoną mamę w tych szczególnych chwilach którymś z zaproponowanych prezentów, na pewno wywołasz uśmiech na jej twarzy. ul. Kilińskiego 86. 42-218 Częstochowa. info@podarujkarte.pl. daneosobowe@podarujkarte.pl. Prezent dla młodej mamy od męża Wyjątkowe propozycje prezentów - podarujkartę.pl. Wyjątkiem jest sytuacja, w której mama dziecka przed upływem 8 tygodni po porodzie przebywa w szpitalu co uniemożliwia jej opiekę nad dzieckiem, porzuciła dziecko czy legitymuje się orzeczeniem o niezdolności do samodzielnej egzystencji. W takim wypadku tacie przysługuje dodatkowe 8 tygodni zasiłku opiekuńczego, niezależnie od Kluczowe w diecie po ciąży jest też nawadnianie się – codziennie potrzebujesz 2 litrów wody, pochodzącej nie tylko z napojów, ale też z produktów spożywczych, np. warzyw, owoców czy potraw, np. zup. Jeśli karmisz piersią, to potrzebujesz 2,7 litra wody dziennie. Chcesz szybko schudnąć po ciąży? Pocenie się po cesarskim cięciu. Problem potliwości przeważnie jest nieco większy po porodzie naturalnym niż po cesarskim cięciu - naturalny poród funduje organizmowi nieco większe zmiany hormonalne. To one są odpowiedzialne za zimne i nocne poty w okresie połogu. Prezent dla żony po porodzie – męski i damski punkt widzenia. Istnieją dwie kategorie prezentów dla żony po porodzie – takie, które wydają się mężczyznom odpowiednie, i takie, o jakich marzą kobiety. Najlepszym wyjściem jest sprawić kobiecie, która urodziła dziecko, i jeden, i drugi. Większość młodych ojców myśli o Marta i Paweł poznali się w 7. edycji programu: „Rolnik szuka żony”, a teraz ich rodzina właśnie się powiększyła! Marta Paszkin z „Rolnik szuka żony 7” o wyglądzie po porodzie. Dla aktywnej mamy. Powrót do formy po ciąży i zrzucenie kilku kilogramów to temat znany każdej świeżo upieczonej mamie. Dla fanki sportu i aktywności fizycznej świetnym pomysłem na prezent będzie smartband – opaska do pomiaru aktywności w ciągu dnia. Inna ciekawa propozycja to rożnego rodzaju gadżety do ćwiczeń. Karol Strasburger o porodzie: to nie jest atrakcyjny widok. Teraz Strasburger udzielił wywiadu "Twojemu Imperium", w którym opowiedział o tym, że nie uczestniczył w porodzie żony, bo uznał to za mało atrakcyjny widok. Nie byłem obecny przy porodzie i nie przecinałem pępowiny. Ja takich rzeczy nie uznaję, to nie jest atrakcyjny widok. Zdarza się, że po porodzie możesz odczuwać silny ból i obrzęk w miejscu nacięcia. Możesz sobie pomóc, przykładając kompres z lodu, ale najpierw spytaj położnej, jak się do tego prawidłowo przygotować, żeby nie doszło do zakażenia. Nie stosuj żadnych balsamów ani kremów dopóki nacięcie całkowicie się nie zagoi. – Miałem. Zmarł po porodzie – odpowiada zmieszany i zaskoczony. – Chciałbym z tobą porozmawiać – proszę go. Gdy wróciłem do domu, babcia od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Wahałem się, czy opowiedzieć jej o dzisiejszym spotkaniu. Dobrze wiem, że babcia nigdy nie pogodziła się z odejściem swojej jedynaczki. Nie można więc wziąć zwolnienia na opiekę po porodzie nad osobą, z którą się nie mieszka. Zwolnienie na opiekę nad żoną po porodzie. Kto może wystawić L4 na opiekę nad żoną po porodzie? Czy musi być to lekarz ze szpitala, czy też konkretnej specjalizacji? Powiedział, że po zamordowaniu żony był w szoku, więc zabrał trzy ciała na miejsce wydobycia ropy i pozbył się ich. W listopadzie 2018 r. wersja wydarzeń Wattsa znów uległa zmianie. sQcA7. Wczoraj byłam u mojego chłopaka, który siedzi w poprawczaku. Widujemy się raz w tygodniu, a ze sobą jesteśmy drugi tydzień. Wszystko było w porządku, ale on zaczął posuwać się coraz dalej. Wyjmowałam jego ręce z nieodpowiednich miejsc, naokoło nas siedzieli ludzie, nie wspominając już o kamerach monitorujących odwiedziny. Potem kazał dotykać siebie. Kiedy stamtąd wyszłam uświadomiłam sobie, że nie byłam tam sobą, tylko ujawniła się moja nieodkryta jeszcze natura, z racji tego, iż nigdy wcześniej nie miałam takich kontaktów z facetami. Teraz non stop widzę te obrazy przed oczami i nie mogę spać po nocach, brzydzę się siebie i swojego ciała, kiedy patrzę na siebie w lustro widzę po prostu tanią szmatę. To straszne. Jak mam mu delikatnie powiedzieć, że tak być nie może. Jak przetłumaczyć sobie moje zachowanie? Ja po prostu nie daje sobie rady. On ma prawie 19 lat i jest dużo bardziej doświadczony, znany był z dziewczyn „na raz”, ale stwierdził, że ten związek jest na poważnie. Nie potrafię w to uwierzyć. Co ja mam zrobić? Proszę o pomoc. Magdaleno! Czy w ogóle zastanawiałaś się kiedyś co to znaczy, że ktoś jest Twoim chłopakiem, albo co to znaczy, że jesteście ze sobą? Znacie się dwa tygodnie, czyli wcale, i wiesz tylko tyle, że powiedział o poważnym związku. A co to znaczy? Nie wiem, czy poznałaś go przed zamknięciem w poprawczaku. Nie wiem, dlaczego się tam znalazł. A to istotne informacje. Pragnę Cię zawiadomić, że niezależnie od okoliczności ktoś, kto zachowuje się w opisany sposób nie zasługuje ani na delikatność, ani na szacunek. Nie wiem, dlaczego akurat jego wybrałaś i dajesz się poniżać i terroryzować. Kobieta musi się szanować. Nie ma żadnego powodu, abyś wiązała z tym chłopcem jakiekolwiek nadzieje na przyszłość. Nie znałaś go, ale właśnie poznałaś i to z jak najgorszej strony. Mężczyzna, który zachowuje się prymitywnie, w zwierzęcy sposób, nie ma za grosz kultury i delikatności, nie rozumie oczekiwań i potrzeb dziewczyny, nie ma jej nic do zaoferowania, a tylko pragnie zaspokoić jej kosztem seksualny popęd, nie nadaje się na towarzysza życia. Zapamiętaj to sobie i skończ z nim kontakty. Sama mówisz, że czujesz się po odwiedzinach fatalnie. Piszesz, że kazał się dotykać. A Ty, mimo wstrętu to robiłaś. Dlaczego? Czy się go boisz? Jeśli tak jest, tym bardziej powinnaś natychmiast zerwać tę znajomość. Tylu jest przecież na świecie sensownych chłopaków, którzy trochę więcej rozumieją. Gdy im się dziewczyna podoba, potrafią zachować się po rycersku. Seks, na który możesz jeszcze kilka lat poczekać, jest jednym z wielu elementów bliższych kontaktów. A gdzie uczucie, które potrzebuje czasu, aby się rozwinąć? Gdzie dłuższa, znajomość, by wiedzieć jaki chłopak jest i czego można się po nim spodziewać? Gdzie Twoje zaangażowanie i podziw dla chłopaka? Na podstawie listu sadzę, że po ostatnim kontakcie pogardzasz tym facetem. I masz do tego pełne prawo. Jesteś młodą kobietą i musisz zadbać o własne szczęście i reputację. Szukaj innego towarzystwa, które pozwoli Ci żyć w zgodzie ze sobą i przyniesie radość wspólnego przebywania. Życzę powodzenia. B. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta Barbara Śreniowska-Szafran Dawno temu zajęłam się pakowaniem torby do szpitala. Nie przykładałam się do tego… Ale doskonale pamiętam gorączkowe pakowanie torby, kiedy na dwa tygodnie przed terminem pierwszego porodu odeszły mi wody, o 3 nad ranem. Tak, to były emocje… Jedyna rzecz jaką miałam perfekcyjnie przygotowaną to dokumenty. Do porodu pojechałam w stringach (sic!) bo były to jedyne majtki jakie znalazłam będąc wtedy w stanie podobnym do stanu po rażeniu piorunem. 6 lat później byłam o niebo bardziej wyluzowana, a fakt, że moja torba i kuferek z kosmetykami są gotowe jakoś dodatkowo dodawał mi spokoju. Dla ułatwienia życia przyszłym rodzicom postanowiłam zebrać tu listę rzeczy do zabrania do szpitala i opatrzyć to komentarzem. W czasie zajęć w szkole rodzenia poradzono nam, żeby torbę pakowali ojcowie lub osoby które mają towarzyszyć rodzącej, bo nie ma nic gorszego niż kobieta, która zamiast skupić się na oddychaniu mówi: „Krzysiu, w drugiej kieszeni po lewej są kapcie, no na litość boską, wewnętrznej kieszeni, no torby! kapcie moje, wyjmij i mi podaj, po lewej mówiłam!”. A więc do dzieła: – Dokumenty czyli karta ciąży, grupa krwi (ten oddzielny kwit z pieczątką laboratorium), ubezpieczenie, ostatnia morfologia i badanie moczu, WR, HBS. Ja swoje spakowałam do plastikowej teczki na zatrzask i bardzo się wzruszałam, bo miałam dokładnie tę samą teczkę przy pierwszym i drugim porodzie. –> To należy mieć w torebce, pod ręką. Przyda się od razu, na izbie przyjęć. Do porodu Wygodna koszula. Bardzo fajnie, żeby była z czystej bawełny. I niekoniecznie musi być biała. Skarpetki. Pojawiają się na wielu listach, mi się nie przydały, ale nie marznę w stopy. Małe butelki wody niegazowanej. Koniecznie! Przekąski. Ja w czasie porodu pochłonęłam tabliczkę czekolady z okienkiem. Dobre mogą być batony zbożowe. Jeśli w waszym szpitalu nie można jeść w czasie porodu – róbcie to jak nikt nie patrzy. W czasie porodu trzeba jeść. Serio. Odtwarzacz mp3 lub płyty z muzyką do porodu. Ja rodziłam słuchając Dwójki, bo zapomniałam o płytach, ale trafiłam na cudne audycje. Sztyft do ust. Żelowy okład typu Hot Cold Pack. Ja miałam Nexcare, duży i wygodny. Ogrzany służył mi jako kojący ból okład na podbrzusze. Przy nawale pokarmu schłodzony kładłam na piersi. Bach Rescue Remedy. Nie używałam, ale polecano mi. Krople pomagające w rozluźnieniu się w chwili stresu. Coś do czytania. Nie śmiejcie się. Kiedy pierwsze skurcze były jeszcze dość nieśmiałe – a należałam do tych, których skurcze pojawiły się w ładnych parę godzin po odejściu wód – relaksowałam się czytaniem aktualnego numeru Polityki… Po porodzie Podkłady poporodowe typu bed. Na pierwszą dobę, kiedy krwawienie jest duże. Można się wygodnie położyć bez bielizny i mieć w nosie. Należy kogoś zatrudnić do regularnej zmiany. Podpaski poporodowe, czyli słynne Bella Mamma. Tak ze trzy paczki na bank… Kiedy byłam w pierwszej ciąży to występowały jeszcze jako pieluszki. W końcu chyba dostrzegli, że są używane przez położnice i zmienili opakowanie. Dla Ojca Dzieciom nie były to nigdy Bella Ma-mma tylko „MMA panowie MMA” ;) Czasami żałuję, że nie rodziłam na miesiąc przed grudniem. Jednorazowe majtki. Sam seks ;) Szalenie praktyczny wynalazek. Ręczniki. Ciemne. Szlafrok. Nie zapomnijcie o szlafroku! Do gości trzeba jakoś wyjść ;) Klapki pod prysznic. Najtańsze japonki z gazety mogą być. Ja brzydzę się cudzych łazienek i tylko w swojej mogę chodzić na bosaka. Biustonosz do karmienia. Być może nawał pokarmu pojawi się dopiero po wyjściu ze szpitala, ale biust po porodzie robi się większy. Za wcześnie na fiszbiny, ja korzystałam z Freya Rosalie, polecam też bardzo praktyczny stanik do nocnego karmienia od La Leche League. W szpitalu może sprawdzić się malinowo. Ja w swoim śpię do dziś. Kosmetyki, nie muszę chyba podpowiadać? Ja w pierwszych dniach po porodzie nie myślałam o używaniu różu i cieni do powiek, a pociłam się tak bardzo, że nawet użycie kremu wydawało mi się zbyteczne. Żel pod prysznic typu 2w1 i dezodorant mogą wystarczyć. Serio. Pod namiot też nie zabiera się dużo. Przekąski. Nie wiem, czy wszystkie kobiety tak mają, ale ja po porodzie byłam gotowa zjeść wszystko. Byłam non stop głodna. Miałam fazę na rogale marcińskie, które dostarczała mi moja niezawodna Mama. Koszula nocna wygodna do karmienia. Ładowarka do telefonu Aparat fotograficzny, najlepiej dać osobie towarzyszącej do kieszeni już przed porodem :) Zestaw ubrań na wyjście ze szpitala. Pamiętam jak tłumaczyłam Ojcu Dzieciom jakie spodnie ma mi przywieźć i oczywiście wziął nie te, co trzeba… Dla noworodka Pieluszki dla noworodków. Chusteczki wilgotne nieperfumowane. Chociaż używanie ich później nie jest konieczne, woda w kranie też działa, ale smółka jest jednak dość trudnym do ogarnięcia ustrojstwem. Body i pajacyki, ok 3,4 komplety. Naprawdę nie trzeba więcej. I nie warto korzystać ze szpitalnych, powinny być domowe. Kocyk pachnący domem. Warto używać go trochę przed porodem. Dać starszemu dziecku do przytulania, rzucić na kanapę obok kota. Niech ma na sobie domowe zapachy i bakterie. Czapeczka. Cieniutka, jedna, na sam początek. Ja używałam tylko po kąpieli. Ręcznik. Z kapturkiem. Kosmetyki. Ze swojej strony polecam masło karite. Tylko i wyłącznie. Nie warto serwować noworodkowi chemii pachnącej drogerią. Jeśli czujesz, że musisz posmarować czymś pupę dziecka, bo ręka cię świerzbi, użyj karite. Noworodka nie kąpie się w pierwszej dobie, jego skórę chroni i natłuszcza maź płodowa. Oliwka jest naprawdę zbędna. Ubranko na wyjście, dostosowane do sezonu. Fotelik samochodowy – przygotowany w domu, nie musisz go targać do szpitala. Co się nie przydaje? Rożek, w którym dziecko można łatwo przegrzać i który tworzy takie nieprzyjemne odcięcie dziecka od ciała matki. Herbatki laktacyjne, wystarczy dziecko kłaść sobie na klatce piersiowej i pozwalać tulić się do piersi. Wkładki laktacyjne, bo piersi na początku powinny mieć jak największy dostęp do powietrza. Rękawiczki niedrapki – dziwaczny wynalazek. I tak dalej. Nie trzeba dużo. Ale warto przygotować to wcześniej :) "Kto mógł taki horror wymyślić?"; "nie wyobrażam sobie, że psycholog i lekarz z empatią zgodzą się na pracę w takim hospicjum" - komentują oburzeni internauci projekt ustawy Solidarnej Polski wspominający o hospicjach perinatalnych. Lecz takie ośrodki działają w Polsce od lat i spełniają ważną funkcję. Przedstawiciele Solidarnej Polski wprowadzili do porządku obrad Rady Koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy we wtorek 10 listopada projekt ustawy o zwiększeniu pomocy dla kobiet w ciąży, u których dzieci wykryto wady letalne, i dla dzieci z niepełnosprawnościami. Ma to być odpowiedź na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który 22 października uznał eugeniczną przesłankę przerywania ciąży za niezgodną z projekcie jest mowa o hospicjach perinatalnych. To wywołało pełne oburzenia komentarze internautów. Lecz takie hospicja istnieją w Polsce od kilkunastu lat."Nie ma gratulacji, nie ma radości". Jak wygląda pomoc państwa w przypadku porodu dziecka z ciężką wadą? Video: Fakty TVNWsparcie hospicjów perinatalnychZanim Solidarna Polska zaprezentowała swój projekt ustawy 10 listopada, kilka dni wcześniej opisała go, opierając się na nieoficjalnych informacjach, Wirtualna Polska. Dzień po tej publikacji Solidarna Polska potwierdziła na swojej facebookowej stronie, że prace nad takim projektem trwają. Koordynują je minister Michał Wójcik z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i europoseł Patryk posta na partyjnym profilu projekt ma zakładać określenie definicji wady letalnej, wsparcie hospicjów perinatalnych, obecność w szpitalach koordynatorów perinatalnej opieki paliatywnej oraz konsyliów składających się z lekarzy i psychologów, którzy pomogą w ustaleniu odpowiedniego miejsca porodu, sposobu objęcia ochroną kobiety do czasu porodu i po porodzie. Jeśli chodzi o hospicja perinatalne, lekarz po stwierdzeniu wady letalnej płodu mógłby wystawić kobiecie w ciąży skierowanie do takiej placówki."Specjalne kliniki do porodu martwych płodów"Te informacje zeelektryzowały tę część internautów, którzy zrozumieli, że posłowie prawicy wymyślili stworzenie hospicjów perinatalnych. "Jaki i Wójcik to jest przerażające to Wy tu wymyślacie. Dramat. Przecież to jest cyrk i tylko tam się nadajecie jako totalne miernoty bez jakiejkolwiek empatii. Może jednak oddajcie głos kobietom, a nie swoje chore wizje realizujecie?" - to najpopularniejszy komentarz pod facebookowym postem Solidarnej Polski (pisownia wszystkich wpisów oryginalna)."Wójcik od Ziobry reklamuje, że jego partia będzie za stworzeniem hospicjów perinatalnych, gdzie kobieta w ciąży będzie mogła w spokoju doczekać urodzenia martwego dziecka albo dziecka, które wkrótce umrze. Straszni, straszni ludzie" - komentował na Twitterze jeden z internautów."Ziobryści wymyślili by kierować kobiety do hospicjów dla chorych płodów. Tam miałyby dotrwać do urodzenia zdeformowanego dziecka i patrzeć jak umiera. Projekt kobieta-inkubator w pełnym rozkwicie" - skomentował nie zostawili suchej nitki na liderach Solidarnej Polski. "Nie wiem kto mógł taki horror wymyślić"; "To jest tortura rodem ze średniowiecza! Brzydzę się tymi ludźmi"; "Zwyrodnialcy"; "Tylko nazistowscy sadyści bez sumienia mogli wypluć z siebie taki upiorny pomysł"; "Niech rodzi, a potem zdycha w bólu fizycznym i psychicznym"; "Już widzę tłumy chętnych"; "Normalni to oni nie są"; "Sadyści"; "Psychopaci w czystej postaci. Nie wyobrażam sobie, że psycholog i lekarz z empatią zgodzą się na pracę w takim hospicjum"; "Scenariusz horroru" - perinatalne są nazywane w dyskusjach w mediach społecznościowych "obozami zagłady", "obozami koncentracyjnymi", "nowymi rodzajami getta"."Specjalne kliniki do porodu martwych płodów" - to z kolei określenie Bartłomieja Sienkiewicza, posła Koalicji 10 Polak wie, czym są hospicja perinatalneWedług badania przeprowadzonego w pierwszych miesiącach 2019 roku przez SW Research Agencję Badań Rynku i Opinii oraz Newspoint na zlecenie wrocławskiego Stowarzyszenia Medycznego Hospicjum Dla Dzieci Dolnego Śląska "Formuła Dobra", ankietowani Polacy w ogromnej większości nie rozumieli pojęcia "hospicjum perinatalne". Prawie 89 proc. nie potrafiło wyjaśnić tego terminu lub co najwyżej domyślało się, czego może on dotyczyć, ale nie byli pewni. Tylko co 10 badany twierdził, że wie, o co badania podają, że to "Internet, a w szczególności Facebook, stał się platformą wymiany informacji pomiędzy zainteresowanymi, na której rodziny dotknięte nieuleczalną chorobą nienarodzonego dziecka zamieszczają informacje o konkretnych placówkach, polecają je innym rodzicom, piszą o możliwości uzyskania pomocy, jej formach itp."."Rodziny powinny dowiedzieć się o istnieniu takich placówek jak nasza od lekarza stawiającego diagnozę. Tymczasem około 90 procent podopiecznych trafia do nas poprzez media społecznościowe" - potwierdzała te spostrzeżenia 2 listopada w rozmowie z TVN24 Tisa Żawrocka-Kwiatkowska, szefowa działającej od 20 lat Fundacji Gajusz. Ta organizacja prowadzi hospicjum perinatalne. "Kobieta, która przeżywa największy koszmar swojego życia, powinna wyjść ze szpitala ze świadomością, że od tego momentu jest ktoś, kto jej pomaga, że ona i jej rodzina nie są sami" - dodała."Niestety, rodziny o nas dowiadują się z mediów społecznościowych" Video: tvn24"Wsparcie rodziców dziecka", "zapewnienie komfortu noworodkom"Według par. 2 pkt 3 rozporządzenia ministra zdrowia z 29 października 2013 roku w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu opieki paliatywnej i hospicyjnej opieka perinatalna polega na wsparciu rodziców dziecka, w tym będącego w fazie prenatalnej, oraz na opiece nastawionej na zapewnienie komfortu i ochronę przed uporczywą terapią noworodkom z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie kolei par. pkt 7a informuje, na czym polegają świadczenia gwarantowane, realizowane w warunkach perinatalnej opieki paliatywnej. Są to:- porady i konsultacje lekarskie w poradni medycyny paliatywnej, hospicjum domowym dla dzieci lub hospicjum stacjonarnym- porady psychologa w poradni medycyny paliatywnej, w hospicjum domowym dla dzieci lub w hospicjum stacjonarnym- koordynacja opieki poprzez: zapewnienie współpracy ze świadczeniodawcą udzielającym świadczeń z zakresu położnictwa i ginekologii lub neonatologii, w warunkach leczenia szpitalnego lub porady specjalistycznej- zapewnienie współpracy z hospicjum domowym dla dzieci lub z hospicjum stacjonarnym, pozwalającej na zachowanie ciągłości opieki nad dzieckiem w przypadku zaistnienia możliwości wypisu z oddziału, na którym przebywa dziecko- zapewnienie współpracy z ośrodkiem diagnostyki prenatalnej, ośrodkiem kardiologii prenatalnej lub zakładem genetyki- poinformowanie rodziców dziecka o możliwości pożegnania się ze zmarłym dzieckiem oraz o sposobie pochówku; przekazanie informacji dotyczących postępowania w przypadku zgonu dziecka- zapewnienie ciągłości leczenia stosownie do stanu zdrowia, po zakończeniu realizacji świadczenia gwarantowanego w warunkach perinatalnej opieki paliatywnej, w tym w uzasadnionych przypadkach opiekę paliatywną."Pomoc jest znikoma. Zostajemy sami ze wszystkim" Video: tvn24Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z 2019 roku pt. "Zapewnienie opieki paliatywnej i hospicyjnej" podawała szerszą definicję opieki perinatalnej: "Polega na zapewnieniu wszechstronnej opieki kobiecie ciężarnej po prenatalnym rozpoznaniu wady letalnej płodu. Przed porodem opieka perinatalna obejmuje całościową opiekę nad rodzicami: medyczną, psychologiczną i duchową, jak również wsparcie w żałobie niezależnie od okresu straty dziecka. Po porodzie obejmuje paliatywną opiekę neonatologiczną, domową opiekę paliatywną oraz opiekę długoterminową i w tym względzie stanowi alternatywę wobec eugenicznej aborcji oraz uporczywej terapii".Pracują psychoterapeuci, pracownicy socjalni"Stwierdzenie śmiertelnej choroby lub wady rozwojowej uniemożliwiającej przeżycie dziecka po narodzinach jest ciosem, z którym osoba nieprzygotowana sobie nie poradzi - mówiła w TVN24 Tisa Żawrocka-Kwiatkowska. "To jest dramat paraliżujący normalne myślenie, funkcjonowanie, odczuwanie emocji. Nasze zadanie polega na tym, żeby rodzice przez ten kryzys przeszli ze świadomością, że te kilka chwil po narodzinach to będą ich jedyne wspólne chwile z dzieckiem. Że nie mogą tego momentu przegapić" - prowadzonym przez jej fundację hospicjum perinatalnym pracują psychoterapeuci i pracownicy socjalni. "W wielu przypadkach do śmierci dziecka dochodzi przy porodzie albo niedługo po nim. Zdarza się też tak, że czas dany rodzinom jest dłuższy, niż przewidywali to lekarze. Wtedy rodzice i dzieciątko są dalej pod naszą opieką, zajmujemy się nimi w hospicjum stacjonarnym lub domowym" - korzystają z pomocy Fundacji Gajusz również po tym, gdy ich dziecko już odeszło."Nie pilnujemy sumienia kobiet""W hospicjum perinatalnym nie pilnujemy sumienia kobiet. Jesteśmy po to, żeby pomagać" - mówiła z kolei 7 listopada w "Wysokich Obcasach" (dodatku do "Gazety Wyborczej") założycielka Fundacji Gajusz. Zapewniała: "Żadna kobieta nie może się obawiać, że kiedy przyjdzie do hospicjum po pomoc, ktokolwiek będzie ją oceniał albo do czegoś przekonywał".Opowiadała, jak konkretnie hospicjum pomaga. "Zapewniamy opiekę psychologiczną. Staramy się współpracować ze szpitalami, aby poród był przeprowadzony w jak najbardziej sprzyjającej atmosferze – z zachowaniem intymności, z zapewnieniem możliwości, aby w pobliżu mogli być najbliżsi. Niektóre szpitale mają nawet specjalne pokoje pożegnań, w których kobieta może urodzić dziecko i być z nim tak długo, jak długo ono będzie żyć" - także, jak wyglądają pożegnania, gdy urodzi się śmiertelnie chore dziecko. "W pożegnaniach biorą oczywiście udział ojcowie, czasem dziadkowie lub rodzeństwo. Jeśli rodzina sobie życzy, może być obecny ksiądz albo kapłan innego wyznania. Często jest też fotograf. Wiem, to może brzmieć zaskakująco. Ale często dla rodziców każda pamiątka związana z krótką obecnością dziecka jest na wagę złota. Bardzo często kobiety proszą, aby ktoś z nas, z hospicjum, też był obecny. Dajemy poczucie bezpieczeństwa" - Żawrockiej-Kwiatkowskiej od pierwszych chwil po trudnej do akceptacji diagnozie kobiety powinny wiedzieć, że czekają na nie życzliwi ludzie, specjaliści od największych życiowych kryzysów. "Że są takie miejsca, gdzie i kobieta, i dziecko otrzymają pomoc medyczną, psychologiczną, socjalną, a na życzenie – duchową. Że specjalnie dla nich zbierze się konsylium, które wytłumaczy wszystko i doprowadzi do porodu. Takie konsylium powinno być obowiązkowe. Kobieta powinna też wiedzieć, że później my nie zostawiamy rodziny, wciąż jesteśmy gotowi wysłuchać i pomóc" - zapewniała w "Wysokich Obcasach".16 placówek finansowanych przez NFZ. Świadczenia dla 472 pacjentówW 2006 roku z otwarto Poradnię USG w Fundacji Warszawskie Hospicjum dla Dzieci przy ul. Agatowej. Był to ośrodek kliniczny i naukowo-dydaktyczny, który po raz pierwszy zintegrował perinatologię z pediatryczną opieką raporcie NIK z 2019 roku podano, że w latach 2015-2018 (pierwsza połowa) w Polsce działało siedem hospicjów perinatalnych. Informowano, że opieka perinatalna dopiero od 2018 roku jest finansowana ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia. Wcześniej było to możliwe tylko z Wądrzyk, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej Narodowego Funduszu Zdrowia poinformowała nas, że "w kraju funkcjonuje 16 placówek, które realizują świadczenia perinatalnej opieki paliatywnej, finansowanych ze środków publicznych".Dodała, że świadczenie obejmuje kompleksową opiekę lekarską oraz wsparcie psychologiczne i jest finansowane ryczałtowo, czyli NFZ płaci świadczeniodawcy za rodzinę objętą opieką. "W roku ubiegłym fundusz sfinansował świadczenia dla 472 pacjentów" - podała Konkret24; zdjęcia: Shutterstock Podobno człowiek człowiekowi wilkiem. Powiem więcej. Kobieta kobiecie wilkiem, najbardziej zawistnym i mściwym. Nie znam drugiej równie trudnej linii relacji jak ta biegnąca od jednej kobiety do drugiej. Męskie wojny mogą się przy niej schować. Bo facet uderzy drugiego w twarz i po sprawie, a kobieta pamięta długo i snuje plan zemsty, by tę drugą pogrążyć… Dlaczego? Zaczyna się od kołyski Miłość matki do córki jest trudna. Nic dziwnego, już pierwszego dnia po porodzie mówi się, że dziecko płci żeńskiej to córeczka tatunia. Do mamusi „należy” syn. Córka na samym wstępie ma utrudnione zadanie. Wymaga się od niej więcej. Ma być cicha, spokojna i grzeczna, nie sprawiać problemów. Synek natomiast dostaje większą taryfę ulgową. W końcu chłopcy tak mają, to takie rozkoszne małe łobuziaki. Córka ma pod górkę. Na miłość musi zasłużyć. Bardzo szybko dociera do momentu, kiedy staje się konkurentką, przypomina coraz starszej mamie o upływie czasu i utraconej młodości. Świetnie to widać chociażby podczas klasycznego zauroczenia i próby rywalizacji o najważniejszego mężczyzny życia – tatę , gdy kończy około 5 lat. Właśnie wtedy mała dziewczynka robi wszystko, by zastąpić…mamę. Od mądrej postawy ojca zależy, czy jej się to uda…jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. Później wcale nie jest łatwiej. Bo córka wyprowadza się, opuszcza swoich rodziców, zakłada własną rodzinę i chce „żyć lepiej”. W naturalny sposób planuje przyszłość na własnych zasadach. Wychowuje inaczej dzieci, co rodzi kolejne konflikty. Dlaczego nie jesteś taka…jak ja? Wiele mam wskazuje, że mimo że kochają córki nad życie, to jest to bardzo trudna miłość określana jako „ciernista”, skomplikowana, pełna jest niespełnionych oczekiwań, prób stworzenia kogoś na własne podobieństwo, a gdy ta osoba ma inny pomysł na siebie, robi się problem. Matki patrzą na córkę przez pryzmat własnych oczekiwań i często niespełnionych marzeń. To chyba jeden z głównych problemów. Nie potrafią bowiem inaczej. Silnie wierzą, że znają receptę na udane życie. Wcale się nie lubię. Ciebie też nie Psychologowie wskazują również na inny aspekt utrudniający relację z pierwszą kobietą w naszym życiu – matką. Dość znamienny i symboliczny. Mianowicie na to, co wdrukowuje się nam do głów od najmłodszych lat. W baśniach nie spotkamy mam, zazwyczaj są złe macochy, ciocie, dobre wróżki. Wzoru ciepłej i opiekuńczej mamy próżno szukać. Tłumaczy się to prosto i konkretnie – trudną relacją na linii córka-matka i całą listą nieporozumień, która ona rodzi. Dziewczynka już od maleńkości uczy się, chociażby poprzez bajki i baśnie, że z własną mamą będzie…trudno. Otrzymuje sygnał, że na inne kobiety też trzeba uważać. Bo zawsze dobra wróżka może być przebraną czarownicą… Podobno jest też inny powód toksycznych relacji z matką. Wynika on z kłopotów z odbieraniem własnej kobiecości. Wiele współczesnych kobiet ma z tym problem. Nie lubi siebie. Nie wierzy we własną wartość. Jest pogubiona, nie rozumie własnych pragnień, gdzieś u rdzenia postrzega siebie jako osobę gorszą, niewystarczająco dobrą. Wierzy, że mężczyźni mają lepiej… To rodzi spore napięcie w relacji z córką, której nie udaje się przekazać pozytywnych wzorców. Zagubiona w swojej kobiecości matka nie jest w stanie zbudować poczucia wartości w drugiej osobie, wspierając w drodze do dojrzałości, skoro sama do tego etapu nie dotarła. Wyeliminować konkurencję i nieświadome dążenie do tego, by druga kobieta nie miała lepiej Mówi się nam, że mamy być idealną, niemal doskonałą wersją siebie a najlepiej kogoś lepszego od nas samych. Mamy być szczupłe, zadbane, mieć gładką skórę i równe zęby. W tym samym czasie mężczyzna dostaje przyzwolenie do tego, by hodować brzuch i leżeć na kanapie zmęczony po pracy. Kobietom nie daje się prawa do zmęczenia. Mamy być niezniszczalne, zawsze uśmiechnięte. Mit Matki Polki bardzo mocno to pokazuje. I co gorsza intensywną pracę w jego utrzymywaniu zawdzięcza się nie mężczyznom, ale kobietom. To właśnie my swoją postawą pokazujemy, że tak trzeba. To my, nie kto inny, uczymy własne córki „pracowitości” i dajemy synom przyzwolenie do tego, by „się szanowali i nie brudzili rąk niegodną dla nich pracą”. Przykład idzie z góry. Czego uczy się młoda dziewczyna, gdy widzi mamę usługującą całej rodzinie? I tatę zapatrzonego w tym czasie w telewizor, łaskawie podnoszącego nogi, by jego żona mogła odkurzyć pod jego stopami? Na pewno nie buduje się w niej przeświadczenia, że kobieta jest równie ważna co mężczyzna. Jak reaguje na to dorastająca córka? Na początku ten fakt może budzić w niej złość na matkę (!), że na to sobie pozwala, potem lęk (a co skoro będę taka sama?), a na końcu bezsilność i akceptację (tak musi być, tacy są mężczyźni). Frustracja jednak pozostaje i wylewa się w najmniej oczekiwanych momentach paradoksalnie kierowana jest we własnym kierunku lub…na inne kobiety. No kto ma rację? Na pewno nie Ty! Lojalność jajników nie istnieje, o czym pisałam tutaj. Trudno szukać jej aspektów w szkołach, na uczelniach, w pracy. Cienkie nici widoczne są w przedszkolu, ale tak szybko jak się pojawiają, tak błyskawicznie zostają zerwane. U mężczyzn natomiast dobrze znany jest silnie wypracowany kodeks honorowy, który ma za zadanie ochronę drugiego przedstawiciela tej samej płci. Innymi słowy jeden za wszystkich wszyscy za jednego. Kobiety natomiast działają inaczej. Od samego początku jesteśmy nastawione na przetrwanie i walkę w pojedynkę. Bardzo szybko uświadamiamy sobie, że druga kobieta nie stanie po naszej stronie, uzna rację mężczyzny, choćby tego najmniejszego, a nie naszą… Gdy starsza córka opiekuje się młodszym bratem, a ten łamie rękę, zarzut często pada wprost – dlaczego go nie upilnowałaś, innym razem kierowany jest w formie ostrego spojrzenia. Winna jest dziewczynka, powinna być mądrzejsza, przewidzieć zagrożenie. Zdrada? A to su… Mężczyzna zdradził? Co rozsądniejsza z nas spakuje chłopa i wystawi mu walizki za drzwi lub w przypadku lepszej dla niego opcji zasądzi rodzinną naradę, która ma szansę stanowić punkt przełomowy. Co natomiast robi większość kobiet? Zdradził…? Cały gniew kieruje w stronę tej…trzeciej. A to su…wiedziałam, że ona coś knuje. Zaciągnęła go do łóżka, wabiła, kusiła, no to facet uległ. Wiadomo, że mężczyzna się nie oprze. Ma okazję, to korzysta, a dopiero po fakcie krew dopływa do odpowiednich obszarów mózgu i zaczyna myśleć. Klasyczne podejście. Facet zdradził, ale winna jest kobieta. Ta trzecia. On skorzystał, a ona przekroczyła zakazaną granicę. On zostaje z miejsca rozgrzeszony. Bo jemu wolno więcej, od samego początku. Jak tak możesz? Kobieta kobiecie wilkiem? Tak, kobieta kobiecie najsurowszym recenzentem. Karmisz piersią? Dobrze. Ale co tak długo? I dlaczego publicznie? No i kiedy wyjdziesz w końcu z domu? Dzieciak nie może ciągle wisieć u piersi. Nie możesz sobie na to pozwolić… Podajesz mleko modyfikowane? A dlaczego nie karmisz naturalnie? Wygodna matka jesteś. Egoistka z Ciebie, przecież naturalne mleko jest najlepsze. Serio, nie mogłaś się przemóc, by dać dziecku to, co najlepsze? Rodziłaś przez cięcie? Nie wiesz, co to poród. Prawdziwa matka to ta, co poczuła ból skurczy partych. W ogóle nie jesteś matką? No to, co Ty wiesz o życiu. Nie masz pojęcia, co to zmęczenie, miłość i odpowiedzialność. Staniesz się pełnym człowiekiem, kiedy w końcu urodzisz dziecko. Wtedy wszystko zrozumiesz. Nie możesz przecież wiecznie zagłuszać własnego instynktu macierzystego. Tego typu wywody można byłoby ciągnąć w nieskończoność. Nikt nie skrytykuje drugiej kobiety jak kobieta. Nikt tak nie ściągnie do swojego poziomu jak zawistna i agresywna kobieta. Nikt nie pobije w głupocie jak przedstawicielka tej samej płci. Znamy swoje czułe punkty i celnie w nie uderzamy. Zamiast wstydzić się tego, szczycimy się własną skutecznością… I dlatego to nam się należy medal…za głupotę. Bo zamiast się wspierać, zwalczamy się. Zamiast działać razem w imię wspólnych spraw, widzimy różnice, które stają się przeszkodami nie do pokonania. Nie umiemy współpracować, bo nikt nas tego nie uczy. Od samego początku nastawia się nas na konkurowanie. Mamy być mądrzejsze, piękniejsze, silniejsze. Za wszelką cenę, choćbyśmy musiały wbijać ostre szpilki w słabsze jednostki napotykane po drodze. Kobieta kobiecie wilkiem Jesteśmy perfekcjonistkami w mieszaniu innych…kobiet z błotem. Nie potrzeba walk w mokrych podkoszulkach, które są aranżowane ku uciesze panów. Ośmieszamy się w inny sposób. Wcale do tego niezachęcane, obrzucamy się najgorszym syfem, jaki można sobie wyobrazić. Pokazując w ten sposób własną karykaturalną, zagubioną twarz. Zamiast ślizgać się na mokrej od wody podłodze i eksponować biust w mokrej koszulce – co uważamy za uwłaczające, babramy się w błocie, zasłaniającym to, co w nas najlepsze. I wcale nie mam na myśli jędrnych pośladków.. Od wieków w ten sam sposób szkodzimy same sobie, nie chcąc widzieć oczywistego faktu, że w konsekwencji stajemy się słabsze, bardziej podatne na wykorzystywanie przez mężczyzn. Pozwalamy, by nasza pozycja była słabsza…I zamiast się tego wstydzić, jesteśmy dumne ze swojego ciętego języka… Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2019-07-30 08:30:07 Ostatnio edytowany przez Tolka14 (2019-07-30 08:45:28) Tolka14 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-30 Posty: 5 Temat: Brzydzę się goNie wiem co robić, czy to już kwalifikuje się pod terapię? Jestem świeżo po ślubie, a brzydzi mnie mój mąż. Na początku roku wyszło, że ma wirusa HPV. Dużo się kłóciliśmy, ale z drugiej strony było przedślubne zamieszanie, więc temat zszedł na dalszy plan. Teraz wszystko wróciło, zadręczam się, codziennie czytam po kilkanaście artykułów o tym wirusie i wyłapuje najgorsze rzeczy, nakręcam się negatywnie. Przez to nie sypiam z nim w ogóle, bo patrząc na niego widzę obleśne sytuacje w których mógł złapać tego wirusa, obrażam go wyzywając od najgorszych szm**iarzy. Jestem już zmęczona ta sytuacja. Nie chciałam go skreślać przez chorobę, ale teraz widzę, że to nie miało sensu, bo nie jestem w stanie żyć z człowiekiem, który mnie brzydzi. Mam do niego ogromny żal za przeszłość (bo tak zakładam, że to pamiątka po byłych) i nawet jak staram się nie myśleć to to wszystko do mnie natrętnie wraca... Doradzcie mi coś, proszę. 2 Odpowiedź przez Gosia1962 2019-07-30 09:12:35 Gosia1962 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wymarzony Zarejestrowany: 2015-08-31 Posty: 1,155 Wiek: 40+ Odp: Brzydzę się go Nie da wam nic, jesli bedziesz go dolowac i robic wyrzuty. Tu trzeba dzialac rzeczowo i juz wiele na ten temat- wiesz na pewno, jakie sa konsekwencje nieleczonego wirusa rak (rozne jego rodzaje), bezplodnosc na razie pozostaje wam seks z zabezpieczeniem (prezerwatywa) i wiele wizyt (oboje) u specjalistow. Zyj Tu i Teraz. 3 Odpowiedź przez Nirvanka87 2019-07-30 09:23:36 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: Brzydzę się go Prezerwatywa nie zabezpiecza przed job, bo wirus także w naskórku. Wystarczy dotyk, a nie penetracja. Co do chorób to są typy onkogenne i nieonkogenne. Po polsku nisko i wysokoonkogenne. Jaki typ ma mąż? Poza tym ty też powinnaś się przebadac. U kobiet objawy są widoczne później bo np. Klykciny występują wewnątrz pochwy, u faceta wiadomo zmiany są na. zewnątrz. Od kiedy jesteście razem i kiedy dowiedziała się o wirusue no i jak on się o nim dowiedział? Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam 4 Odpowiedź przez Tolka14 2019-07-30 09:33:35 Tolka14 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-30 Posty: 5 Odp: Brzydzę się go Nirvanka87 napisał/a:Prezerwatywa nie zabezpiecza przed job, bo wirus także w naskórku. Wystarczy dotyk, a nie penetracja. Co do chorób to są typy onkogenne i nieonkogenne. Po polsku nisko i wysokoonkogenne. Jaki typ ma mąż? Poza tym ty też powinnaś się przebadac. U kobiet objawy są widoczne później bo np. Klykciny występują wewnątrz pochwy, u faceta wiadomo zmiany są na. zewnątrz. Od kiedy jesteście razem i kiedy dowiedziała się o wirusue no i jak on się o nim dowiedział?Mąż ma typ wysokoonkogenny, ja się przebadałam na hpv - wyszło, że jestem czysta. Jesteśmy razem 3 lata. Dowiedzieliśmy się o wirusie bo znowu pojawiły mu się brodawki (nawrót, bo twierdzi, że miał odkąd pamięta, wypalał, jak zaczęliśmy się spotykać), poza tym, wstyd, ale spotykał się przede mną z takimi "kobietami", że nikt normalny patykiem by mnie tknął (to też wyszło na zaawansowanym etapie związku) no i wręcz go wygonilam na badania. 5 Odpowiedź przez Nirvanka87 2019-07-30 09:42:25 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: Brzydzę się go Czyli od dawna wiedział, powiedział Ci, że cis jest nie tak. Przez te 3 lata byś się jyz zaraziła. Chyba że masz silny organizm i zwalczylas wirus. Ale jest też opcja, że jak twój organizm oslabnie to się zarazisz. Tak czy siak świadomie podjelas decyzję o byciu z chorym facetem. No cóż jest kilka opcji, możecie iść na terapię i pogadać z psychologiem. Możesz przestać z nim sypiac, ale to doprowadzi do rozwodu. Możesz z nim pogadać i powiedzieć szczerze że się go brzydzisz, masz do tego prawo. No i możesz to zaakceptować. Albo udawać że wszystko ok. Moim zdaniem popełniłas błąd wychodząc za niego, skoro nie akceptujesz choroby Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam 6 Odpowiedź przez Gosia1962 2019-07-30 09:48:02 Gosia1962 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wymarzony Zarejestrowany: 2015-08-31 Posty: 1,155 Wiek: 40+ Odp: Brzydzę się go Prezerwatywa moze zmniejszyc zakazenie wirusem, ale go nie intensywne pocalunki z mezem moga byc ryzykowne, bo nie wiadomo, czy jego blony sluzowe jamy ustnej nie sa obarczone wirusem. Jesli on z tamtymi paniami uprawial seks oralny, to jest decyzja nalezy tylko do osobiscie znam historie, nawet swiezuchna, ze facet byl nosicielem tego wirusa, jego partnerka, ktory zarazil, dostala raka szyjki macicy. Operacja, usuneli jej macice, szyjke, przydatki. Wiadomo- dzieci miec nie robi facet?Odchodzi od niej, bo on chce plodzic potomstwo, a ona juz nie moze. Zyj Tu i Teraz. 7 Odpowiedź przez Tolka14 2019-07-30 09:56:59 Ostatnio edytowany przez Tolka14 (2019-07-30 09:59:55) Tolka14 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-30 Posty: 5 Odp: Brzydzę się goStraszne jest to, co napisałaś Nirvanka, że popełniłam błąd, ale wszystko już było zaplanowane, ogarnięte i mimo wątpliwości bałam się to odwołać... Myślałam, że ludzie mają gorsze problemy i sobie radza i że ja też sobie z tym poradzę. Ale nie umiem, to działa jak natręctwo jakieś. Nawet ostatnio jak byłam u ginekologa to rzucił tekstem "no ciekawe gdzie on to złapał, może na basenie" i się uśmiechnął, a ja poczułam się upokorzona i zrobiło mi się wstyd, że jestem z kimś takim. Mimo, że chłopak ma dobre serce, jest troskliwy, ale ta choroba wszystko psuje... Dochodzi do tego, że zaczelam myśleć że go nie kocham... 8 Odpowiedź przez Beyondblackie 2019-07-30 10:02:58 Beyondblackie Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-04 Posty: 8,745 Wiek: Czterdziesci lat minelo... Odp: Brzydzę się goTo nie choroba Cię obrzydza, ale fakt, że Twój mąż zadawał się z jakimiś szemranymi paniami. 9 Odpowiedź przez Nirvanka87 2019-07-30 10:03:26 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: Brzydzę się go Pogadaj z nim, to nie będzie łatwe, ale przynajmniej wiesz, że nie zdradził, tylko złapał wcześniej. Co do chorób i nowotworów to nie tylko rak krtani, macicy, ale też odbytu, jelita, a nawet oka, oczywiście zależnie od posiadanego typu. No i dziecko w łonie matki może się zarazić, albo podczas karmienia piersią, jak zgryzie sutki. A ginekologa radzę zmienić, lekarz na być wsparciem, a nie obleśnym bucem. Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam 10 Odpowiedź przez karmelowa_truskawka 2019-07-30 10:39:52 karmelowa_truskawka Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-10 Posty: 299 Odp: Brzydzę się go Proponuję szczepienie wizyta u ginekologa -> wybranie najlepszej szczepionki obejmującej również typy wirusa u męża -> szczepienie -> problem z głowy jednak tak jak kilka osób wyżej zauważyło, wg mnie problem nie tkwi w chorobie tylko w sposobie prowadzenia się Twojego męża i w Twoim postrzeganiu tego. 'You can be anything you want to beJust turn yourself into anything you think that you could ever beBe free with your tempo be free be freeSurrender your ego be free be free to yourself' 11 Odpowiedź przez Tolka14 2019-07-30 11:12:02 Tolka14 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-30 Posty: 5 Odp: Brzydzę się goWłaśnie nie ma szczepionki obejmującej jego typ, a z tą odpornością krzyżowa też jest różnie. Możliwe, że to bardziej problem z moją psychiką... Tylko jak mu o tym mówię to on się złości, że ciągle wracam do jego przeszłości 12 Odpowiedź przez Gosia1962 2019-07-30 11:36:15 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2019-07-30 11:38:00) Gosia1962 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wymarzony Zarejestrowany: 2015-08-31 Posty: 1,155 Wiek: 40+ Odp: Brzydzę się go Co na to lekarze? szczepionka faktycznie nie uchroni cie przed zakazeniem? pytalas? To jak ty chcesz dalej z nim zyc? planujesz dzieci?ale ja mysle, ze twoj problem to nie tylko strach przed zakazeniem. Ty odrzucasz meza psychicznie, brzydzisz sie. Ja ciebie wiem- chyba z tej maki chleba nie bedzie....maz to ma byc najblizsza ci osoba. Ma byc uosobieniem wszelkiej przyjemnej cielesnosci. Nie wiem, jak to inaczej po kolezance chleba bym nie ugryzla, po mezu tak. Nawet jak jest upocony i rozczochrany, to jest dla mnie ty sie go brzydzisz juz na poczatku malzenstwa. Jak to ma byc dalej?Chyba pospieszylas sie z tym slubem.... Zyj Tu i Teraz. 13 Odpowiedź przez Senshi 2019-07-30 12:16:42 Senshi Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-06-06 Posty: 224 Odp: Brzydzę się goBałabym się z nim być, ze względu na strach przed zakażeniem (skoro szczepionki nie pomogą). Ma prawo Cię to odrzucać, niepokoić i odpychać. Masz prawo odejść bo to siebie i swoje zdrowie powinnaś stawiać na pierwszym miejscu. 14 Odpowiedź przez cataga 2019-07-30 17:16:25 cataga Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-05-27 Posty: 844 Odp: Brzydzę się gopoczytaj, co pisze Gosia1962 i rozważ to. I tak z jeszcze kilka razy. Pewnie chciałabys miec kiedyś dzieci, prawda? Ty siebie powinnaś i swoje zdrowie mieć na pierwszym miejscu. A poza tym, wyobrażasz sobie kilka( dziesiąt) lat przeżyć z kimś, do kogo czujesz obrzydzenie? Nawet , jak się wyleczycie, to obrzydzenie zniknie? Hm... 15 Odpowiedź przez Cyngli 2019-07-30 18:45:34 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Brzydzę się go Moim zdaniem jedyne, co możesz zrobić, to że się nim brzydzisz. Tego psycholog nie naprawi. Już zawsze będzie Ci się kojarzył z co z przyszłością? Co z ewentualnym potomstwem? 16 Odpowiedź przez Thedirt88 2019-07-30 19:06:39 Thedirt88 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-19 Posty: 112 Odp: Brzydzę się go Nirvanka87 napisał/a: Chyba że masz silny organizm i zwalczylas że organizm nie ma nic z tym wspólnego. Po prostu wirus jakimś cudem nie dostał się jeszcze do organizmu. Co za szczęście masz! 17 Odpowiedź przez Nirvanka87 2019-07-30 19:33:42 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: Brzydzę się go Thedirt88 napisał/a:Nirvanka87 napisał/a: Chyba że masz silny organizm i zwalczylas że organizm nie ma nic z tym wspólnego. Po prostu wirus jakimś cudem nie dostał się jeszcze do organizmu. Co za szczęście masz!silny organizm jest w stanie zwalczyć wirus w ok 2-3 lat po zarażeniu, jezeli w tym czasie nie zwalczył to małe szanse, żeby sie to później udało. Potem można leczyć tylko objawy, albo konsekwencje, czyli kłykciny, albo choroby np nowotworowe. Oczywiście sa ni by jakies "terapie" alternatywne, ale nie będę o nich pisać, bo uważam rozgłaszanie tego typu taktyk jako nieetyczne, zważywszy, ze nie mam żadnych dowodów, że tego typu "leczenie" pomaga Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam 18 Odpowiedź przez Thedirt88 2019-07-30 19:39:00 Ostatnio edytowany przez Thedirt88 (2019-07-30 19:39:25) Thedirt88 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-19 Posty: 112 Odp: Brzydzę się go Nirvanka87 napisał/a:Thedirt88 napisał/a:Nirvanka87 napisał/a: Chyba że masz silny organizm i zwalczylas że organizm nie ma nic z tym wspólnego. Po prostu wirus jakimś cudem nie dostał się jeszcze do organizmu. Co za szczęście masz!silny organizm jest w stanie zwalczyć wirus w ok 2-3 lat po zarażeniu, jezeli w tym czasie nie zwalczył to małe szanse, żeby sie to później udało. Potem można leczyć tylko objawy, albo konsekwencje, czyli kłykciny, albo choroby np nowotworowe. Oczywiście sa ni by jakies "terapie" alternatywne, ale nie będę o nich pisać, bo uważam rozgłaszanie tego typu taktyk jako nieetyczne, zważywszy, ze nie mam żadnych dowodów, że tego typu "leczenie" pomagaWiesz, znamy ponad 120 odmian wirusa HPV, z czego ponad 40 przekazywanych jest drogą płciową. Ciężko cokolwiek będzie tu coś stwierdzić, tak? Nie jestem specjalistą, więc dalej na ten temat nie ma sensu dyskutować Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia! 19 Odpowiedź przez Nirvanka87 2019-07-30 19:59:38 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: Brzydzę się go Thedirt88 napisał/a:Nirvanka87 napisał/a:Thedirt88 napisał/a:Myślę, że organizm nie ma nic z tym wspólnego. Po prostu wirus jakimś cudem nie dostał się jeszcze do organizmu. Co za szczęście masz!silny organizm jest w stanie zwalczyć wirus w ok 2-3 lat po zarażeniu, jezeli w tym czasie nie zwalczył to małe szanse, żeby sie to później udało. Potem można leczyć tylko objawy, albo konsekwencje, czyli kłykciny, albo choroby np nowotworowe. Oczywiście sa ni by jakies "terapie" alternatywne, ale nie będę o nich pisać, bo uważam rozgłaszanie tego typu taktyk jako nieetyczne, zważywszy, ze nie mam żadnych dowodów, że tego typu "leczenie" pomagaWiesz, znamy ponad 120 odmian wirusa HPV, z czego ponad 40 przekazywanych jest drogą płciową. Ciężko cokolwiek będzie tu coś stwierdzić, tak? Nie jestem specjalistą, więc dalej na ten temat nie ma sensu dyskutować Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia!Wiem ile jest odmian, wiem też ile można wyróżnić na podstawie testów- bardzo mało i tak naprawdę tylko na podstawie tych kilkudziesięciu można mówić o jakichś badaniach. Jeżeli chodzi o hpv to nikt nie jest specjalistą, bo jest to tak mało zbadany wirus, ze szkoda gadać, w dużej mierze właśnie ze względu na mnogość typów i tego, że niewiele osób się bada pod tym kątem. Tak naprawdę badają się dopiero osoby mające już zmiany nowotworowe, albo mający kłykciny. Niestety jak kobiecie wyjdzie słaba cytologia to niewielu ginekologów poleca zrobienia tstu na hpv, natomiast jak facet zobaczy zmianę na skórze i idzie zazwyczaj do urologa, lub wenerolog to lekarze to bagatelizują, machają ręką, przepisują maść i mówią, że to nic takiego, że każdy kiedyś to niestety tylko na niektóre typy, niestety tylko w profilaktyce dziewczynek i niestety szczepione są tylko nastolatki w zamyśle 12letnie, które nie rozpoczęły współżycia. Oczywiście potem można się też zaszczepić, ale szczepionka nie wyleczy typu, który się ma i nie uodporni na niego, nawet jezeli to jest ten typ z założenia, na który ma szczepionka co do tego przenoszenia droga płciową. To między książki, baśnie i legendy można włożyć zarażanie się poprzez ręcznik, czy kibelek, to nie grzybica. Nie ma co się oszukiwać hpv można sie zarazić poprzez kontakty seksualne, nawet nie poprzez penetrację. no i kobieta może zarazić dziecko poprzez wody płodowe i przejście dziecka przez kanał rodny, oczywiście, jezeli kobieta jest nosicielką typu odpowiadającemu za zmiany wiadomo w sferach intymnych i w okolicach gardła, przełyku (są takie typy które dotyczą tych dwóch partii ciała.). W Polsce na pewno odnotowano taki jeden przypadek, u chłopca pojawiły się zmiany w jamie ustnej w dwa lata po porodzie. Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam 20 Odpowiedź przez Thedirt88 2019-07-30 20:12:30 Thedirt88 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-19 Posty: 112 Odp: Brzydzę się go Nirvanka87 napisał/a:Thedirt88 napisał/a:Nirvanka87 napisał/a:silny organizm jest w stanie zwalczyć wirus w ok 2-3 lat po zarażeniu, jezeli w tym czasie nie zwalczył to małe szanse, żeby sie to później udało. Potem można leczyć tylko objawy, albo konsekwencje, czyli kłykciny, albo choroby np nowotworowe. Oczywiście sa ni by jakies "terapie" alternatywne, ale nie będę o nich pisać, bo uważam rozgłaszanie tego typu taktyk jako nieetyczne, zważywszy, ze nie mam żadnych dowodów, że tego typu "leczenie" pomagaWiesz, znamy ponad 120 odmian wirusa HPV, z czego ponad 40 przekazywanych jest drogą płciową. Ciężko cokolwiek będzie tu coś stwierdzić, tak? Nie jestem specjalistą, więc dalej na ten temat nie ma sensu dyskutować Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia!Wiem ile jest odmian, wiem też ile można wyróżnić na podstawie testów- bardzo mało i tak naprawdę tylko na podstawie tych kilkudziesięciu można mówić o jakichś badaniach. Jeżeli chodzi o hpv to nikt nie jest specjalistą, bo jest to tak mało zbadany wirus, ze szkoda gadać, w dużej mierze właśnie ze względu na mnogość typów i tego, że niewiele osób się bada pod tym kątem. Tak naprawdę badają się dopiero osoby mające już zmiany nowotworowe, albo mający kłykciny. Niestety jak kobiecie wyjdzie słaba cytologia to niewielu ginekologów poleca zrobienia tstu na hpv, natomiast jak facet zobaczy zmianę na skórze i idzie zazwyczaj do urologa, lub wenerolog to lekarze to bagatelizują, machają ręką, przepisują maść i mówią, że to nic takiego, że każdy kiedyś to niestety tylko na niektóre typy, niestety tylko w profilaktyce dziewczynek i niestety szczepione są tylko nastolatki w zamyśle 12letnie, które nie rozpoczęły współżycia. Oczywiście potem można się też zaszczepić, ale szczepionka nie wyleczy typu, który się ma i nie uodporni na niego, nawet jezeli to jest ten typ z założenia, na który ma szczepionka co do tego przenoszenia droga płciową. To między książki, baśnie i legendy można włożyć zarażanie się poprzez ręcznik, czy kibelek, to nie grzybica. Nie ma co się oszukiwać hpv można sie zarazić poprzez kontakty seksualne, nawet nie poprzez penetrację. no i kobieta może zarazić dziecko poprzez wody płodowe i przejście dziecka przez kanał rodny, oczywiście, jezeli kobieta jest nosicielką typu odpowiadającemu za zmiany wiadomo w sferach intymnych i w okolicach gardła, przełyku (są takie typy które dotyczą tych dwóch partii ciała.). W Polsce na pewno odnotowano taki jeden przypadek, u chłopca pojawiły się zmiany w jamie ustnej w dwa lata po mnie to chyba jednak powód, aby walczyć o jednego zdrowego partnera na długie lata, najlepiej na całe życie, jak to bywało za dziadków czy babci. Bo umierać przedwcześnie na raka jednak nie chcę. 21 Odpowiedź przez Nirvanka87 2019-07-30 20:19:57 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: Brzydzę się go Nigdy nie ma się pewności, czy partner/ka nie zdradzi. Poza tym pokolenie naszych babć, dziadków, czy nawet rodziców nie było święte. Myślisz, że oni się nie zdradzali? Jasne, ze zdradzali, tylko wtedy zazwyczaj było przyzwolenie na to, ze facet może chodzić na boki, byleby żone i dzieci utrzymywał, a jak do tego nie pił i nie bił to już w ogóle ideał faceta. Natomiast kobiety też brykały na boku, ale była to tajemnica Poliszynela, o której cała wioska/ blok/ kamienica/ dzielnica/ulica wiedziała, ale póki ogarniała dom i dzieciarnię, no i męża to było miodzio, a jak do tego jescze do pracy chodziła to kobiecy ideał. Ludzie się wtedy nie rozwodzili bo co "ludzie powiedzą", naprawdę ilość rozwodów była znikoma (aczkolwiek miałam przyjemność poznać prawie 90latkę, która rozwiodła się ze swoim mężem tyranem, odeszła z małym dzieckiem, miała wtedy jakieś 20parę lat, wspaniała kobieta). Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam 22 Odpowiedź przez Thedirt88 2019-07-30 20:31:32 Ostatnio edytowany przez Thedirt88 (2019-07-30 20:35:22) Thedirt88 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-19 Posty: 112 Odp: Brzydzę się go Nirvanka87 napisał/a:Nigdy nie ma się pewności, czy partner/ka nie zdradzi. Poza tym pokolenie naszych babć, dziadków, czy nawet rodziców nie było święte. Myślisz, że oni się nie zdradzali? Jasne, ze zdradzali, tylko wtedy zazwyczaj było przyzwolenie na to, ze facet może chodzić na boki, byleby żone i dzieci utrzymywał, a jak do tego nie pił i nie bił to już w ogóle ideał faceta. Natomiast kobiety też brykały na boku, ale była to tajemnica Poliszynela, o której cała wioska/ blok/ kamienica/ dzielnica/ulica wiedziała, ale póki ogarniała dom i dzieciarnię, no i męża to było miodzio, a jak do tego jescze do pracy chodziła to kobiecy ideał. Ludzie się wtedy nie rozwodzili bo co "ludzie powiedzą", naprawdę ilość rozwodów była znikoma (aczkolwiek miałam przyjemność poznać prawie 90latkę, która rozwiodła się ze swoim mężem tyranem, odeszła z małym dzieckiem, miała wtedy jakieś 20parę lat, wspaniała kobieta).Wiesz, tego ja nie wiem. Mówię, że w mojej rodzinie takie coś nie występowało, więc takich problemów nie było. Czyli moje babcie/dziadki i moi rodzice. Co do całej reszty, to nie wiem... jednak to o czymś musi świadczyć...Ja się zastanawiam, dlaczego kobieta (ta 90 latka) w ogóle zdecydowała się związać z jakimś "tyranem"? Kogo to decyzja czy wina? 23 Odpowiedź przez Tolka14 2019-07-30 20:46:02 Tolka14 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-30 Posty: 5 Odp: Brzydzę się goPodejrzewam, że to obrzydzenie nie minie. Właśnie o to chodzi, że spodziewam się dziecka (nie będę opowiadać o okolicznościach, pewnie się domyslicie). I dodatkowo stresuje się i o siebie i o dziecko... Chce odejść, ale jednocześnie boje się tej decyzji. 24 Odpowiedź przez ulle 2019-07-30 20:48:22 ulle Przyjaciółka Forum Aktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,629 Odp: Brzydzę się goTolka, waszego małżeństwa praktycznie już nie ma i prawdę mówiąc możesz je po prostu unieważnić, jakby nigdy go nie było. Twój mąż zataił przed tobą chorobę, która uniemożliwia ci współżycie z nim, nie tylko dlatego że ciebie by narazal, ale przede wszystkim wasze ewentualne dziecko. Jest to absolutna podstawa do tego, by unieważnić to małżeństwo. Tu dziewczyny dyskutują na ten temat, jednak ja uważam, że takie dyskusje do niczego nie da ci teraz potrzebne. Sama przeczutalas mnostwo na temat tej choroby, więc wiesz doskonale o co w niej chodzi. Tobie chodzi o radę, jak postąpić w tej sytuacji. Czujesz do męża obrzydzenie i słusznie, każda normalnie myśląca kobieta czułaby to samo. Radzę ci żebyś zakończyła to małżeństwo i doprowadziła do jego rozwiązania. 25 Odpowiedź przez Nirvanka87 2019-07-30 21:08:05 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: Brzydzę się go Zakochana była, a on był ok, dopiero po ślubie zaczął fiksować, zresztą wojskowym był. W końcu wkurzyła się, spakowała siebie- jeszcze w ciąży była, zamieszkała chwilowo u mamy i sióstr, one pomagały w zajmowaniu sie dzieckiem, a ona uczyła się na pielęgniarkę, po roku już pracowała i miała małe mieszkanko w sumie jeden pokój, z łazienką w korytarzu, kuchenkę elektryczną i pchły od sąsiadów. Potem sie doszkalała, ciężko pracowała, opiekowała się też prywatnie ludźmi, poznała drugiego męża (opiekowała się jego matką). A druga historia a propo zarażania, rozwodów itp. Moja ciocia no była szałaputa, rodzice mieli z nią trzy światy, nawet dziadzio jeździł na identyfikację zwłok, jak jakąś dziewczynę z rzeki wyłowili. Tak czy siak poznała chłopaka- miała 15 lat,uciekła do niego do "duzego miasta", zaszła w ciążę. Ona teraz twierdzi, że nie chciała ślubu, że wtedy już było cośtam nie tak, ale że rodzice nalegali na ślub. Pobrali się, jak miała 16 lat urodziła, jak była w szpitalu na porodówce, mąż z jakimiś panienkami się szlajał, zaraził się kiłą, a potem zaraził moją ciotkę. Siedziała z nim ponad 30 lat, urodziła w sumie 4 dzieci, pracowala, rozwijała się, mieszkanie zorganizowała, ale nadal siedziała z mężem alkoholikiem i awanturnikiem. Dopiero po 30paru latach się z nim rozwiodła, wyjechała za czytałam artykuł o tym, że osoby po 60tce szczególnie kobiety decydują się na rozwód. zmieniły sie czasy, one odchowały dzieci, często już wnuki, przeszły na emeryturę i moga poświęcić się w końcu sobie, zostwić tych mężów co w domu nie pomagali, dzieci nie wychowywali, a oczekiwali tylko kapcioszków, obiadu i seksu. Czasy się zmieniają i poprzez to zmieniają się też zachowania ludzi, stają się bardziej odważni, mają już gdzieś "co ludzie powiedzą". Lepiej się rozstać jak się na serio nie układa w związku, a tym bardziej jak nie ma dzieci i nie ma szans na poprawę relacji. po co marnować sobie i drugiemu człowiekowi życie, a potem pluć sobie w brode mając te 50-60 lat, ze się wcześniej nie odeszło. Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam 26 Odpowiedź przez Thedirt88 2019-07-30 21:50:03 Ostatnio edytowany przez Thedirt88 (2019-07-30 21:51:57) Thedirt88 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-19 Posty: 112 Odp: Brzydzę się go Nirvanka87 napisał/a:Zakochana była, a on był ok, dopiero po ślubie zaczął fiksować, zresztą wojskowym był. W końcu wkurzyła się, spakowała siebie- jeszcze w ciąży była, zamieszkała chwilowo u mamy i sióstr, one pomagały w zajmowaniu sie dzieckiem, a ona uczyła się na pielęgniarkę, po roku już pracowała i miała małe mieszkanko w sumie jeden pokój, z łazienką w korytarzu, kuchenkę elektryczną i pchły od sąsiadów. Potem sie doszkalała, ciężko pracowała, opiekowała się też prywatnie ludźmi, poznała drugiego męża (opiekowała się jego matką). A druga historia a propo zarażania, rozwodów itp. Moja ciocia no była szałaputa, rodzice mieli z nią trzy światy, nawet dziadzio jeździł na identyfikację zwłok, jak jakąś dziewczynę z rzeki wyłowili. Tak czy siak poznała chłopaka- miała 15 lat,uciekła do niego do "duzego miasta", zaszła w ciążę. Ona teraz twierdzi, że nie chciała ślubu, że wtedy już było cośtam nie tak, ale że rodzice nalegali na ślub. Pobrali się, jak miała 16 lat urodziła, jak była w szpitalu na porodówce, mąż z jakimiś panienkami się szlajał, zaraził się kiłą, a potem zaraził moją ciotkę. Siedziała z nim ponad 30 lat, urodziła w sumie 4 dzieci, pracowala, rozwijała się, mieszkanie zorganizowała, ale nadal siedziała z mężem alkoholikiem i awanturnikiem. Dopiero po 30paru latach się z nim rozwiodła, wyjechała za czytałam artykuł o tym, że osoby po 60tce szczególnie kobiety decydują się na rozwód. zmieniły sie czasy, one odchowały dzieci, często już wnuki, przeszły na emeryturę i moga poświęcić się w końcu sobie, zostwić tych mężów co w domu nie pomagali, dzieci nie wychowywali, a oczekiwali tylko kapcioszków, obiadu i seksu. Czasy się zmieniają i poprzez to zmieniają się też zachowania ludzi, stają się bardziej odważni, mają już gdzieś "co ludzie powiedzą". Lepiej się rozstać jak się na serio nie układa w związku, a tym bardziej jak nie ma dzieci i nie ma szans na poprawę relacji. po co marnować sobie i drugiemu człowiekowi życie, a potem pluć sobie w brode mając te 50-60 lat, ze się wcześniej nie masz rację. Dla mnie dziś wspólna miłość tak nie wygląda. Może inne czasy? Wtedy babka walczyła o przetrwanie z dnia na dzień, więc miała inne podejście? By tylko przeżyć, by tylko mieć, co zjeść itp? Czyli takie trwanie z tyranem itp.? Tego nie wiem. Wiem, że to nie dla mnie! 27 Odpowiedź przez Nirvanka87 2019-07-30 22:18:25 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: Brzydzę się go Tolka14 napisał/a:Podejrzewam, że to obrzydzenie nie minie. Właśnie o to chodzi, że spodziewam się dziecka (nie będę opowiadać o okolicznościach, pewnie się domyslicie). I dodatkowo stresuje się i o siebie i o dziecko... Chce odejść, ale jednocześnie boje się tej tutaj jest, czy zdecydowaliście się na dziecko, jak już wiedziałaś o chorobie, czy dowiedziałaś się w trakcie ciąży. Przypuszczam, że w ciąży się badaliście i wyszło szydło z worka. O dziecko się nie stresuj- w genach to się nie przenosi, a Ty nie jesteś nosicielką więc nie zarazisz dziecka przez wody płodowe, czy przy porodzie. Musisz przemyśleć temat i to na poważnie, bo widzisz dziecko nie jest niczemu winne, ono zasługuje na pełną rodzinę, ale taką w kórej ludzie się szanują i chociaż lubią. Dziecko powinno mieć pozytywny wzorzec związku, widzieć rodziców, którzy sie przytulają, rozmawiają, a nie warczą była na Twoim miejscu poczekałabym do porodu i zobaczyła, czy Twój mąż jest dobrym ojcem. Jeżeli by nie był, bez żalu bym odeszła, natomiast jeżeli byłby świetnym tatą, to zostałabym z nim, oczywiście gdyby wobec mnie tez był ok tj, zero awantur, przemocy itp. Natomiast co do seksu, to trudny temat, ale trzeba o tym prędzej, czy później pogadać. Na pewno w ciąży w ogóle bym unikała kontaktu z nim dla dobra dziecka, nawet pocałunki by odpadały. Natomiast po porodzie, przyznaję się, że bym bała się, że zachoruję, umrę zostawię dziecko. Ja chyba bym zaproponowała otwarty związek pod względem seksu, wolałabym,żeby chodził na boki a mi dał spokój, ale też wymagałabym raz na pół roku badań, coby świństwa znowu do domu i dzieci nie ale ja mam czasami zupełnie niekonwencjonalne pomysły. I broń boże to nie jest rada, tylko mój pomysł na ewentualne moje życie w takim przypadku. Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

brzydzę się żony po porodzie